Przejdź do głównej zawartości

GEOpyra on Malta

Tym razem będzie wyjazdowo, odjazdowo i nieprzeciętnie. Przełom marca i kwietnia był zaplanowany od kilku miesięcy. Woody zrobione, TB zebrane, flaga spakowana, bilety, trochę kasy i w drogę. Towarzystwo jak najbardziej geocachingowe. Choć Chętek - Wkrętek nie ma jeszcze nicka to jednak wie co to konspira, mugole i dyskrecja w czasie poszukiwań. 28 marca lądujemy na Malcie. Dzień później udajemy się na keszobranie. Z racji przepięknych widoków i niebanalnie wyglądających miejsc od EarthCachy na wyspie aż się roi. Po kolei...
Malta do 400 tysięczne wyspiarskie państwo nie należące wprawdzie do UE ale w strefie Schengen, więc wstęp na pokład w zasadzie po okazaniu dowodu osobistego. Język urzędowy to maltański (mieszanka włoskiego i arabskiego) oraz angielski. Od młodych do starych wszyscy spikają, wszak była to połowy XX wieku kolonia brytyjska. Wpływy widoczne na każdym kroku - od ruchu lewostronnego, poprzez londyńskie budki telefoniczne aż do kulinariów i miejsc pamięci narodowej. 

Jak się można domyśleć pogoda jaka nam towarzyszyła była przeukropna. 
Przy temperaturze 24 stopnie i wilgotności wyspiarskiej a w połączeniu z bryzą odczuwalna była duuuużo wyższa. Temperatura wody to około 18 stopni (zimą) czyli jakieś 4-5 stopni wyższa niż w bałtyckich głębiach. Latem dochodzi do 28 st. C. Da się żyć. Łatwo się domyśleć jaka religia panuje w kraju gdzie najpopularniejszymi imionami są Józef i Maria jednak bez przesadności i nachalności ze strony autochtonów co nie zmienia faktu, że na wyspie jest tyle kościołów ile dni w roku (!!!). Mimo, że podatek dochodowy od wszystkiego wynosi 35% a pensja średnia oscyluje koło 1100 E a przy tym ceny artykułów są nieco wyższe niż u nas to żyje im się dobrze. Wydaje się, że klimat zabije wszystkie niedostatki. Najwyższa zanotowana dotąd tam temperatura to 44 w cieniu a poniżej zera nigdy nie została stwierdzona. Dodam, że wyspa stała się plenerem dla wielu filmów zazwyczaj wielkoformatowych jak pn. Troja. To wszystko sprawia, że maltańczycy są na 14 pozycji na liście najbardziej zadowolonych narodów z  planety Ziemi (chyba głównie dlatego, że kierowca może sobie pozwolić na 0,8 mg w wydychanym powietrzu a może dlatego że 6% to analfabeci których nie wkurzają nagłówki w prasie kolorowej). 

Wracamy do pobytu i keszowania. Kwaterowaliśmy się w Birzebbuga na chacie u studentki archeologii Uniwersytetu Maltańskiego (jednego z najstarszych na świecie) w pięknym kilkupokojowym mieszkaniu z cudownym patio do spożywania browara wieczorową porą (thanks Ann for everything). Nie mogło być lepiej - wiedziała o wyspie, historii i zabytkach wszystko kierując nasze głowy na odpowiednie tory wskazując CO warto oblukać. Co ciekawe, kiedy piszę o miejscu w którym się zatrzymaliśmy warto wspomnieć, że maltańczycy nie używają numerów domów a każdy z nich ma swoją unikalną nazwę. nasz nazywał się Lin - Lon. Resztę wypatrzonych nazw macie na zdjęciu. 
Wspomniałem o Earth'ach. Postanowiłem połączyć keszowanko ze zwiedzeniem kilku odjazdowych miejsc. Chętka lenistwo i krótkie nogi oraz upał nie pozwoliły na ustrzelenie większej ilości skrzynek. Film z wyjazdu w adnotacją dotyczącą numeracji keszynek znajdziecie


Na pierwszy ogień poszła jaskinia Ghar Dalam w której to znaleziono szczątki afrykańskich zwierząt oraz ślady działalności człowieczej sprzed 5000 p.n.e czyli jakiś siedem klocków wstecz. Cicho, spokojnie, chłodno i ciemno. Tam ustrzeliliśmy w pobliżu muzeum jeszcze tradycyjniaka


Potem udajemy się w nasze ulubione miejsce, które odwiedzamy jeszcze dwukrotnie. Mowa o St. Peter's Pool. Widziałem kilka miejsc w swoim krótkim życiu ale to to raj dla pływaków, opalaczy i entuzjastów pięknych widoków. Tam też odpalamy tytułowy event: GEOpyra on Malta. Mimo kilku zapowiedzi, kilku uczestników na miejscu zjawili się Niemcy z Drezna. Pozostałej ekipie nie udało się dotrzeć. Utknęli w pobliskiej miejscowości zapijając niedostatki eventowe winem miejscowej roboty. Dziękujemy i za taką integrację.  Miło spotkać w odległej galaktyce przybyszów z zza zachodniej granicy. Pogaduchy, dary od GEOpyry i mili Niemcy proponują nam podwózkę. Dziękujemy i do zobaczenia u nas!!! 
W tym miejscu spotykamy jeszcze jedną postać. Titti, pies, który skokami do wody rozbija bank. Skacze tuż za Panem zbierając burzę oklasków. Wysoko, nisko, na wprost, na skos - nieważne, byle do wody i byle zebrać owacje. Dodam, że ta psina ma wiele fanpejdży na całym świecie a największy to TEN. Oczywiście zagłaskaliśmy go na śmierć.

Miłych akcentów było wiele.  Zwiedziliśmy całe dwa miasteczka w poszukiwaniu maski do pływania dla Chętka. Sprzedawcy pukali się w głowę widząc dwóch wateramaniaków szukających maski w środku zimy. Pomógł nam pewien młodzieniec użyczając swoich okularów do waterpolo. Dziękujemy i pozdrawiamy (również obdarowaliśmy Go blachami, woodami oraz zrobiliśmy wspólna fotę). Maltańczycy to przyjazny naród i szanują Polaków głównie za Papieża, wódkę i Wałęsę. Kolejne wycieczki to fala kolejnych widoków. Postanowiliśmy jednego z keszy podjąć z łódki a właściwie łódką w niego wpłynąć. Mowa o wizytówce Malty czyli Błękitnej Grocie. Maks maksów. Półgodzinna objazdówka po krystalicznie czystej wodzie (więcej w filmie) w towarzystwie japońskich fotoreporterów.


Maltę polecam z całego serca. Pogoda, klimat, ludzie, widoki, żarcie. Mistrzostwo świata tym bardziej, że miałem z Chętkiem wybyć nad polskie morze. Cenowo wyszło na to samo co w Polsce (bilet lotniczy z Poznania dla dwóch osób już od 450 złociszy a noclegi drugie tyle) a i na mapie świata fajnie się zazieleniło o kolejny podbity kraj. Dwie złe informacje są takie: nie udało się upchnąć TB (Niemcy nie chcieli zabrać bo nie logują a rozmiary pojemników małe albo położenie na urwiskach z trudnością 4-5) oraz, że event obecnie jest jeszcze nie zaliczony, ponieważ uczestnicy zalogują po powrocie z wakacji (I hope so..). TB nabiły kilometry i zostały przytaszczone do Wielkopolski z Kazikiem Nowakiem na czele. Po Lanzarotte i Szwajcarii maltański był trzecim poza granicami kałntry. Idź i kuj wzdłuż tej linii - jak mawiał Sofronow.
udash
sześćdzieisiątydziewiąty