Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2015

Zagadkowe inspiracje

Nie wiem jak Wy, ale ja nie jestem typem, który lubi rozwiązywać obciążające mózg zagadki. Chyba, że są ciągiem przyczynowo-skutkowym, to jeszcze ujdzie. W przeciwnym wypadku się wkurzam. Może nie powoduje to u mnie takich reakcji jak u leito76 (zapytajcie go, może Wam opowie), ale czuję irytację, a tego stanu nie lubię. To co jednak lubię, to wymyślanie zagadek. Takich, których rozwiązanie nie jest łatwe, ale logiczne po znalezieniu odpowiedniego "klucza". Zdarzało się, że inspiracja do nowej zagadki przychodziła do mnie z książki, filmu czy muzyki, ale znalazłem ostatnio ciekawe dwie strony, które ktoś z Was może wykorzysta do stworzenia nowego quizu. Dodam tylko, że oparcie quizu o te strony jest dozwolone przez regulamin! 1. Placespotting  - prosta sprawa. Zdjęcie satelitarne z mapy Google'a + podpowiedź. Zadanie: znajdź to miejsce na mapie okienko niżej. Wkręcająca zabawa, dzięki której można wiele miejsc "obejrzeć" i o nich poczytać. Oczywiście mo

Pierwsza rocznica w Geocaching!!!

14.01.2015 r. Witam serdecznie kłania się leito76. Tak tak, stało się. Dzisiaj właśnie mija mój pierwszy rok w Geocaching.  Rok pełny wrażeń, niezapomnianych wydarzeń, spotkania pozytywnie zakręconych ludzi oraz odwiedzenia niesamowitych miejsc z historią w tle. Początki nie były łatwe, ciężko było mnie namówić do naszej gry terenowej. Jakoś nie było chemii ale równo rok temu, wracając z pracy Pan udash69 wziął mnie aby podjąć swoją kolejną skrytkę. Poszedłem z Nim, żeby się już odczepił i nie marudził o falconach, logbookach czy travel bugach. Wspomnę jeszcze, że jakąś godzinę wcześniej zarejestrował mnie na siłę na stronie aby mieć swoje konto. Pomyślałem, no dobra konto to jeszcze nie zobowiązanie. I zaczęło się, ten pierwszy kesz - to miał być mutlikesz ( już mnie zaczęło przerażać ). Udaliśmy się zdobyć, podjąć Lasy, lasy, wszędzie lasy! / Forest Everywhere! autorstwa Layio. Nadmieniam, że to był styczeń, dochodziła godzina 16.00 i wchodzimy do lasu połączonego z bobrow

09/10.01.2015 - Sherwood k/Szczecina

Jak informowaliśmy wcześniej udało się skrzyknąć ekipę wyjazdową na czesanie Lasów Sherwood k/Szczecina. Założenie było proste - jedziemy w dwóch celach: 1. znaleźć pewnego kesza w Świnoujściu, 2. wyczesać Puszczę Bukową na płd.-wsch. od Pogoni Szczecin jako rycerze z Geopyrlandii (rysunek poniżej). Piątek. Godzina 16.00. Z Poznania powoli wyrusza Renault koloru białego kierując się A2-ką w kierunku granic Księstwa Geopyrlandzkiego i przekracza próg kolejnego województwa. Skład Teamu to czeterech rycerzy: - Gammera; - Wishmaster; - Łontski;   i mua. Cel: Świneminde i dziabnięcie skarbu templariuszy strzeżonego przez strasznego Telesfora, a potem Lasy Sherwood k/Szczecina. Nagle straszna wieść: koleżeństwo z Geocaching Szczecin poinformowali nas, że te traile w Puszczy są słabo mobilne samochodem. To nas podrażniło. Wpadamy do Świneminde i palimy po kolei wsie (czyt. "keszyny"). Kiedy osiągneliśmy zamierzony cel i łup został zdobyty Dadoskawina i Holoskaw

08.01.2015 - Samotność w Głuszy(nie)

Zgodnie z postanowieniem Samotny Wilk napadł na Kórnik. Pociąg zawiózł mnie na miejsce o 8.16.  Dalszą drogę pokonałem na swoim jednośladzie, smagany po ryju wiatrem, deszczem i śniegiem na zmianę.  Kierunek południowy-zachód i czyszczenie okolicy z pozostawionych przez innych skrzynek. W Kórniku "ustrzeliłem" tylko cztery (z delikatna podpórką Ejbra, Leito i Gammery) ale nic tam, perspektywa była przede mną zacna. Ochoczo zabrałem się za okolice Kamionek a następnie Mosty na Głuszynce. Człowiek tyle razy bywał w tamtych rejonach i nie miał pojęcia jakie miejsca czają się tuż za rogiem. Aż głowa boli. Po wyczyszczeniu okolicy dotarłem do Czapur i dylematu. Stanąłem przed perspektywą odwiedzenia dawno nie widzianych miejsc a właściwie jednego. Za starych harcerskich czasów dość często bywałem w Bazie Hufca w Rogalinku nad samą Wartą. Dylemat nie trwał długo i skręciłem w lewo, na południe. Ha! Jest! Wielka, harcerska keszyna. Przedtem jednak zawitałem pr

06.01.2015 - Keszowanie w Amsterdamie

Ostatni dzień urlopu - Trzech Króli. Dzień święty trzeba święcić, więc pojechałem starać się o genialną pracę w genialnej firmie z siedzibą nieblisko od domu. Kto nie próbuje, nie wygrywa, nie? Wylot bladym świtem z Szopena (WAW lub EPWA, jak kto woli). Podróż trwała godzinę krócej niż przejazd samochodem na trasie Warszawa - Poznań. Globalna wioska ta nasza planeta. Była zagadka na fejsie. Do trudnych nie należała. Dzisiejszy cel - Amsterdam. Po 4-godzinnym bardzo intensywnym spotkaniu miałem sporo czasu do powrotnego samolotu, więc poszedłem na keszowy spacer. Trochę widoczków. Pierwszy kesz - fajny, niewielki, ale szczelny i w dobrym stanie. Być w Amsterdamie i nie wpaść na piwo do czerwonej dzielnicy? Bez sensu przecież, to konieczny punkt programu. Znowu widoczek i czas na kolejnego kesza (też fajnego). Nie będę wszystkich keszy pokazywał, ale kolejne landszafty jak najbardziej. Kolejny kesz - przemiły!

Morsowisko - łan mor tajm

 Jest nam podwójnie miło, że dzięki integracyjnemu eventowi z Wielkopolskim Klubem Morsów "ALASKA" nasza GeoPyra poturlała się z ziemniaczanych zagonów dalej w daleki medialny świat. Zachęcam do odwiedzenia galerii w Głosie Wielkopolskim (29.12.2014 r.) i szukać się, szukać... http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/3698458,sylwester-wielkopolskie-morsy-pozegnaly-stary-rok-w-wodzie-zdjecia,id,t.html ...udanego tygodnia... życzą GeoAdministratorzy

GeoPyra na Podhalu

Sylwester to dla mnie czas wyjazdu. Gdziekolwiek. Żeby odpocząć. Na pewno nie po to, żeby spędzić go na żłopaniu wódy i tańcach w otoczeniu napierniczającej (zazwyczaj kiepskiej) muzyki i jeszcze głośniejszych ludzi, którym alkohol odbiera rozum. Pierwszym planem było Brno, Bratysława, Węgry i Wiedeń. Wpadłby 18. kraj z keszem do kolekcji, ale niestety po listopadowej stłuczce utalentowane cześki z warszawskiego serwisu Astra-Serwis (NIE POLECAM!) nie wyrobiły się z naprawą trzech elementów przez miesiąc, a samochodem zastępczym nie mogłem wyjechać zagranicę, więc trzeba było coś znaleźć w Polsce. Nie znoszę tłumów ludzi, więc Zakopane na wstępie odpadło. Tak odpadło, że po ok. trzech i pół miliardach telefonów do różnych wymyślnych polskich miejscowości okazało się, że w Zakopanem są chyba ostatnie wolne noclegi w Polsce, w dodatku wcale niedrogie biorąc pod uwagę standard i lokalizację. Trochę miałem skrzywioną minę, no ale dobra, jak się chce coś krytykować, trzeba mieć jakieś

"W samo południe" czyli wykończyć Ejbra.

Jak zwykle spontanicznie wykonaliśmy w samo południe szybką zbiórkę w okolicach Lasku Marcelińskiego. Niektórzy już wszystko mieli (Gammera), niektórzy tylko część (Leito,Ja, FK69,), niektórzy nic (87Kari, ru.beus). Skład był zacny co prezentuje fotografia. Dodatkowo zabrali się z nami Zuza, Tymon, Chętek i dwa bystre psiaki uganiające się za kijami. Mieli dotrzeć jeszcze Filip500 z małżą ale pewnie Filipa kończyna znów odmówiła mu posłuszeństwa. Dużo roboty nie było, co najwyżej 7 keszynek w tym jedna do odtworzenia bo wilki zjadły. Cieszy nas, że zawitał do nas przedstawiciel z Warszawy - ob. ru.beus, który od kilku dni okeszowuje Poznań a zdaje się jutro uderza na Gorzów Wlkp. (powodzenia). Niestety nie mogliśmy przybyć wczoraj na event, który kolega zorganizował, choć reprezentowali nas dzielnie Suavis i Jarod. Takie życie. Szkoda również, że nie udało się w naszym towarzystwie debiutować nowej parze w geocachingowym Poznaniu: Husky & Pusia. Złapiemy Was jeszcze na czes

Najazd na Inków.

Zaczęło się od tego, że Leito76 jechał na lotnisko do Gdańska. Niestety nie mógł mnie od rana zabrać, ponieważ człowiek zobowiązany jest pracować a On wybywał o 10.00. Pomyślałem, że po tyrze wsiądę w pociąg do Inowrocławia a kolega zgarnie mnie wracając. Koło 10.00 również zadzwoniłem do PGC-Team informując, że się wybieram. Zagaiłem również Ejbra, że szukam kompana do podróży pociągiem w jedną stronę a Leitowozem w drugą. Powrót na chawirę, szybkie pakowanko, zapasowy PowerBank w kieszeń, woda, gazeta do pociągu i naprzód: pod osłoną nocy napadam na Kujawy!!! Zacząłem keszowanko o 17.00 od strony południowej mają w perspektywie przed sobą około 5-ciu godzin beztroskiego łażenia od kesza do kesza. Park "Solanki"- 15 skrzyneczek, chyba 1 DNF i parę kilometrów w nogach. Muszę zabrać Misię (FK69) wiosną na wypad rowerowy w tą okolicę. Z buta ciężko zrobić to co by się chciało a rower stanowi zajebiaszczą alternatywę. Piszę o tym dlatego, że Park po którym spacerowałem