Przejdź do głównej zawartości

12.11.2018 - ten jedyny w swoim rodzaju poniedziałek (wolny od pracy!) idealnie nam przypasował aby wybrać się do Barcina na filmowy event Geocaching International Film Festival BARCIN. Korzystając z pięknej późnojesiennej pogody stwierdziliśmy, że zgarniemy po drodze kilka keszy. Udało się zebrać całą serię "Zmierzch kolei na Pałukach" (i kilka innych)! Mega seria! Kordy w punkt, podpowiedzi pierwszy klasa, pojemniki w dużej mierze całkiem spore (zostawiliśmy tutaj ponad 10 PWG!), zagadki rewelacyjne - nie dość, że do zrobienia "od ręki" to w dodatku miłe i przyjemne, bo do zrobienia z trasy a nie sprzed komputera. Ta seria, to dla nas taki powrót do prawdziwego geocachingu, który ma sprzyjać spacerom a nie siedzeniu przy komputerze długich godzin. Dziękujemy i gratulujemy fajnej serii PrezesBarcin. Skoro przy spacerach jesteśmy, oto co Was czeka idąc trasą starej koli.





Nasz trójka zaczęła dość nietypowo, bo od ostatniego kesza i przemieszczaliśmy się pieszo w stronę Barcina. Auto zaparkowaliśmy niedaleko naszego startu - na przystanku autobusowym obok świetlicy. Po zejściu na szlak kolejowo-keszowy stwierdziliśmy, że w takich warunkach przyrodniczych to uda nam się zrobić tylko część serii - na szczęście się myliliśmy - spacer okazał się rewelacyjny i nawet po południu wyszło piękne słoneczko. Co prawda na początku łatwo nie było, bo często musieliśmy przedzierać się przez "dżunglę" - na niektórych drzewach to praktycznie już zaczęły tworzyć się liany... Kesze rozstawiane co ok. 170 m sprawiały, że trasa mijała nam naprawdę szybko i przyjemnie. Co prawda niektóre uległy pewnym modyfikacjom, ale przynajmniej było dość duże zróżnicowanie - od mikrusów poprzez pojemniki w których mieściły się drobne przedmioty podróżne. Ekstra! Jesienna aura sprawiała wrażenie, że zaraz przyjedzie tutaj pociąg i będziemy mogli dalszą drogę pokonać z wnętrza tej maszyny. Nic bardziej mylnego. Stare zardzewiałe torowisko i linie trakcyjne nie przysłałyby tutaj pociągu. Jedyny pociąg jaki mógł tutaj nadjechać to pociąg widmo - a przy niektórych słupach słychać było skwierczący w drutach prąd...
Po kilku skrytkach wróciliśmy do auta na obiad - zupka chińska zalana wodą z termosu po kilku kilometrach smakuje wyśmienicie. Po obiedzie postanowiliśmy podjechać do kesza przy którym skończyliśmy i poszliśmy dalej pełni sił oraz pozytywnej energii.  Jeden z ciekawszych dla nas keszy to Zmierzch kolei na Pałukach X. Rewelacyjny widok, duży pojemnik i w dodatku przyjemna zagadka. W okolicach tego miejsca znaleźliśmy także coś co przypominało pomieszczenie do wędzenia ryb...




    
 

Tak prawdę powiedziawszy (napisawszy?) to był pierwszy taki trail T-REXa (tego małego w brzuchu Agnieszki) i właśnie z tej okazji zostawiliśmy tutaj kilka T-REX-owych drewniaków. Co szczęśliwsi dostali od nas je w prezencie.  Ostatniego a zarazem pierwszego z serii kesza podejmowaliśmy przy świetle latarek. Teraz trzeba było się wrócić do samochodu, zjeść kolację i ruszyć w stronę GIFFa. Uff! Było naprawdę rewelacyjnie!

Jeżeli chcesz spędzić miło czas, pospacerować w ciszy i spokoju, podziwiając przy tym bardzo malownicze widoki i znajdując do tego kesze jak z czasów początku GC w Polsce, to musisz tutaj przyjechać i samemu się przekonać, że nie liczy się ilość i zgarnianie keszy z samochodu a przyjemność w spacerowaniu z bliskimi osobami i podjęciu przy okazji kilku skrytek. Jak dla nas, był to, bardzo udany dzień.


Gdy dojechaliśmy na miejsce GIFFa przywitał nas sam organizator - PrezesBarcin, jak zwykle elegancko ubrany i z uśmiechem na twarzy. Sala kinowa wywołała na nas ogromne wrażenie "WoW" - pełen profesjonalizm - dosłownie jak w Multikinie, ba! Nawet lepiej! Multikino nie ma takiej sali jak mają w Barcińskim Domu Kultury! Czad - jakby to powiedział udash69. Nie zabrakło pamiątkowych drewniaczków, mega logbooka w kształcie kamery filmowej, popcornu czy rewelacyjnych muffinek (jeszcze ciepłych!) - ktokolwiek je zrobił należy mu się wielki szacunek. Pod względem organizacyjnym co tu dużo gadać: było na najwyższym poziomie. Na miejscu spotkaliśmy Walenciakowe Trio, którzy także, tak jak my, przyjechali tutaj aby obejrzeć tegoroczne filmy. Oczywiście Pan reżyser przed projekcją musiał strzelić honorowego "klapsa" i zaczęliśmy seans. Naszym kandydatem do zwycięstwa były 2 produkcje,  trudno było się zdecydować na ten najlepszy: "Justice GIFF League" i "Geocaching is Awesome". Ciekawy był także film o tym jak wygląda keszowanie "grupowo-trailowe" a jak dla "zabawy". W tym roku było naprawdę kilka interesujących produkcji, wysoki poziom. Wszystkim należą się gratulacje. Zważywszy na fakt, że projekcja skończyła się późno musieliśmy zawijać się z Barcina od razu po głosowaniu, bo czekała nas jeszcze długa podróż i równie długa kąpiel po całym dniu pełnym wrażeń... Dziękujemy wszystkim zaangażowanym w ten event - było rewelacyjnie! Do zobaczenia!


 Więcej zdjęć można pobrać tutaj (1,3GB).