Przejdź do głównej zawartości

Pierwszy Dzień Wiosny 🌸

W życiu trzeba spróbować wszystkiego…. Także organizowania eventów 😊 Kierując się tym mottem (no dobrze, być może również torując sobie drogę do srebrnej odznaki PTTK 😊 postanowiłam, że teraz czas na mój debiut. A że jakiś czas wcześniej zwolnił się termin w Pierwszym Dniu Wiosny, decyzja właściwie sama się podjęła.

Miałam sporo pomysłów na organizację, ostatecznie postanowiłam jednak iść w słowiańskie klimaty. A że organizując spotkanie należy myśleć głównie o jego gościach, przygotowałam jeszcze kilka atrakcji. 21 marca w kalendarzu nastąpiła kumulacja różnych świąt, uczciliśmy więc wspólnie kilka z nich.

Najbardziej oczywisty był pierwszy dzień astronomicznej wiosny rozpoczynający się w równonoc wiosenną, która w tym roku przypadała 20 marca. Wśród Słowian w tym czasie rozpoczynały się Jare Gody — okres obrzędów w celu przepędzenia zimy i powitania wiosny, podczas którego topiono lub palono słomianą kukłę zwaną Marzanną i rozpalano ogniska. Dlatego też nasz event odbył się na terenie Lasku Marcelińskiego, w jednym z niewielu miejsc, w których na terenie Poznania można legalnie rozpalić ognisko.

Na uczestników spotkania czekało już na starcie pierwsze zadanie - z przygotowanych wcześniej materiałów mieli przygotować kukiełki Marzanny. Wszystkie były piękne, wszystkie oryginalne, więc trudno byłoby wybrać najlepszą. Ostatecznie sami goście dokonali wyboru, głosując na najwspanialsze figurki. Nagrodę główną zdobył team Dempsey_Makepeace, ale LadyAnia i MistrzYoda deptali im po piętach! A gdy po wręczeniu nagród, przy dźwiękach słowiańskich pieśni, kilkanaście marzann spłonęło w ognisku… tak, teraz możemy być pewni, że przegoniliśmy zimę właściwie!

21 marca to też dzień w którym wspieramy osoby z zespołem Downa, z tej okazji zakładając kolorowe skarpetki nie od pary. Szybkie odpytanie eventowych gości ujawniło, że nie każdy o tym pamiętał. Na szczęście nasz honor uratował najmłodszy członek Teamu Szczurek Pi – za co został nagrodzony prawdziwym rarytasem – keszerskimi skarpetkami (oczywiście nie jednakowymi). Wieść niesie, że mają one atest samego HQ, prawa chroni przed DNFami, a lewa przyciąga FTFy!

Jak podawała Nonsensopedia, 21 marca to też Dzień Drzew – nie można było celebrować tej daty lepiej, niż sadząc jakieś drzewo! Znalazła się więc na podorędziu piękna choinka (a konkretnie jodła), a leśniczy Marcelina wyraził zgodę na jej posadzenie. Do obsługi szpadla (prawie na ochotnika!) zgłosił się Kakashij, a całe zgromadzenie dzielnie mu kibicowało. I tak flora nagonasiennych Lasku Marcelińskiego została wzbogacona o kolejny gatunek.

A skoro włożyliśmy tyle trudu w znalezienie miejsca, wykopanie dołu, posadzenie drzewka i obfotografowanie go, ewidentnie wszyscy poczuli z nim emocjonalną więź. Nie mogło więc stać tak bezimienne... Było sporo propozycji na nazwy i imiona,  ale ostatecznie w głosowaniu wybrano to najciekawsze: Pyrzanna.

Co jeszcze? Najmłodsi keszerzy obrzucali się trocinami. Starsi – przerzucali się dowcipami i ploteczkami z keszerskiego świata. W międzyczasie, nadwątlone siły można było wzmocnić pieczonymi na ognisku kiełbaskami, lub trochę mniej tradycyjnie – pieczonymi piankami.

Nie zabrakło też pamiątkowego zdjęcia, a na zakończenie naszego spotkania każdy otrzymał pamiątkowego drewniaczka.

Gdy ognisko dogasało, a goście powoli zaczęli się rozchodzić, pozostało już tylko posprzątać po spotkaniu, podziękować gościom za uczestnictwo i zalogować event… Wszystkim nam przybyło więc po punkcie w statystykach, a mnie dodatkowo – doświadczenia jako organizatorki geocachingowych spotkań. Mam też wrażenie, że zapewniliśmy sobie przychylność słowiańskich bóstw i na dobre przegoniliśmy zimę. A Pyrzanna na pewno będzie dobrą motywacją, aby jeszcze nie raz odwiedzić Lasek Marceliński.
 
MiszelkowySchowek

fot. MiszelkowySchowek

fot. valentin02

fot. TDT_Team

fot. Pidgor-Team


fot. Pidgor-Team

fot. LadyAnia