Przejdź do głównej zawartości

5 Karkonoski Event w Borowicach


02.10.2015 - piątek

Z zegarkiem w ręku wyczekuję godziny „0” aby wyruszyć z pracy do domu i dołączyć do Suavis, która to miała uszykować nas na szybką ewakuację w stronę Borowic. Niestety przygoda zaczęła się już chwilę po tym jak wyszedłem z pracy i odebrałem telefon od Agnieszki (Suavis): "Nie musisz się spieszyć, bo zamek się zaciął i czekamy na ślusarza…". Plan zdążenia na piątkowy event legł w gruzach. No cóż, wracam do domu i zmieniam Suavis, która to pilnowała samochodu ślusarza przed "mandaciażami". Grubo po 17:00 udało nam się wejść do domu. Uff! Zanim zjedliśmy obiad i ogarnęliśmy do końca nasze rzeczy zaczęło się ściemniać. Niedobrze, nie lubię jeździć po nocy samochodem. W granicach godziny 19:00 wyruszamy. Wyjazd z Poznania był istnym koszmarem! Jeden wielki korek, ale gdy tylko udało nam się wydostać "na zewnątrz" szło już miło i przyjemnie. Jadąc z dozwoloną prędkością zmierzaliśmy w stronę naszego finiszu. Krótki postój po RedBull'a i w dalszą drogę. W Krainie Wygasłych Wulkanów krótka przerwa na kawę i wiedząc, że już jesteśmy bardzo blisko, z wesołymi nastrojami, jedziemy dalej. Przed godziną 23 naszym oczom ukazał się znak "BOROWICE"! Hurra! Jesteśmy na miejscu. Było trzeba poszukać wcześniej obczajonej bazy noclegowej, tylko gdzie to jest?! Zero oznakowania, zero zasięgu telefonicznego i internetowego! Fuck! Ugrzęźliśmy gdzieś po środku dziczy w środku nocy!
Metodą chybił-trafił jeździmy, to w jedną to w drugą stronę i nic! Jest zasięg! Mapy Google - sprawdzamy gdzie jest nasz ośrodek i nawigujemy do niego… 15km i nic - szczery las! Okazało się, że koordynaty ośrodka na Google są przekoszone o 15km!!! Raz zawróciło nas stado dzików, potem zza krzaka obserwował na jeleń, no i najlepsze - Kozica! Leżała sobie w trawie niedaleko drogi a przejeżdżaliśmy obok niej dwukrotnie! Po blisko 1 godzinie poszukiwań, przejechanych dodatkowo 35km, udało nam się znaleźć żywego człowieka i zapytać go o drogę. Okazało się, że byliśmy jakieś 300m od celu. Wykończeni poszukiwaniami dotarliśmy do naszego grajdołka. Prysznic i spać.

03.10.2015 - sobota

Wyspani i pełni energii, ze spokojem, ruszamy w stronę wyczekiwanego eventu, po drodze zaliczając kilka keszy (no bo jak tu przejść obok nich obojętnie) i podziwiając przepiękne widoki! Większość podjętych keszyków były Tomka (Plomba) – dobre kordy i trafne hinty! Szacun! Już teraz wiemy skąd ta Dolnośląska jakość, jesteśmy w tych okolicach po raz drugi i 99,9% keszy po prostu jest. Super! Przy jednym z keszy spotkaliśmy sporą grupę keszerów, po odnalezieniu pojemnika rozdzieliliśmy się na dwie grupy - tych, co chcieli jechać od razu na event i tych, co chcieli jeszcze keszować. My wybraliśmy event - w końcu to był cel naszej podróży. Po dotarciu na miejsce zostaliśmy skierowani na geoparking i zaproszeni na miejsce eventu przez jednego z organizatorów - Karola.
Na tak zwane "dzień dobry" dostaliśmy ankiety konkursowe (na które nie udało nam się w 100% odpowiedzieć poprawnie – no bo jak można zadawać tak trudne pytania w miejscu bez dostępu do Internetu :P) i identyfikatory z nickami (mieliśmy już swoje, jednak miło było nam przygarnąć nowe cacka). Zjechali się keszerzy z całej Polski! I nie tylko. Były znane nam twarze (które pozdrawiamy z tego miejsca) oraz te znane tylko z logów, ale też takie, których nie znaliśmy (to nic nowego ;) ) (Was też nowi geoznajomi pozdrawiamy). Szybko się zintegrowaliśmy i już po chwili każdy z każdym wymieniał się PWG / TB / doświadczeniami a także plotkował na tematy niezwiązane z GC! Atmosfera panowała przednia.
Udało nam się poznać właściciela skrytki -> http://coord.info/GC5ARED (kruki4), którą polecamy każdemu – REWELACJA (wspominamy ją bardzo miło od roku i będziemy jeszcze długo) a także spróbować drożdżówek upieczonych przez Panią kruki4. Drożdżówki odbiciem kesza - pychota! Nie zabrakło przezabawnego JaBa de Proot z kompanem oraz bratem - całej trójki po prostu nie sposób nie lubić. Są to mistrzowie opowiadań, picia piwa, wymiany PWG oraz tworzenia niesamowitej atmosfery. Spotkaliśmy także naszą dobrą wrocławską znajomą EverGreen, która to przyjechała z całą kolekcją PWG - a ma ją większą niż Plomba! Gratki Ever! W dodatku udało się jej wygrać główną nagrodę za 100% prawidłowych odpowiedzi w ankiecie!
















Nie zabrakło także naszego Poznańskiego Warszawiaka - czyli Baczy we własnej osobie. W końcu udało nam się go poznać osobiście - przesympatyczna persona. Pozdrawiamy Ciebie gorąco! Dotarł także Papisa (z którym to dzielnie spisywaliśmy
wszelkie możliwe TB - hihi!), oczywiście zabrał ze sobą rower. Udało nam się zamienić także kilka słów z Misjonarzem oraz bliżej poznać Plombę – w towarzystwie sporej ilości PWG i GeoCoinów (to nierozłączny duet). Chciałbym mu z tego miejsca podziękować za piwo jakim to mnie poczęstował - dzięki Tomku! Oczywiście, na zdjęciu kto przyssał się do flaszki…? Tak, tak Suavis (wypraszam sobie – zrobiłam tylko łyka).
Na evencie także pojawiła się Koliber z siostrą (Danwia) i przywiozły ze sobą 10 bochenków chleba i mega smaczny gar smalcu z kiszonymi ogórami (przy korycie na zdjęciu oczywiście Jarod)! Dziękujemy za pyszną strawę! Zostając przy jedzeniu, trzeba nadmienić, że na evencie oprócz wielgachnego ognicha były także kiełbaski i pieczone w kociołku ziemniaki z mięskiem - pyyycha! Nie zabrakło także loterii (oczywiście my nic nie wygraliśmy - jak zwykle) sponsorowanej przez www.geocacher.pl oraz polowego sklepiku, na którym zaopatrzyłem się w nowego TB (Jesiennego Żubra, drugiego w mojej kolekcji). Pojawił się także sam FoxintheBox,
z którym mogłem trochę porozmawiać na tematy związane z pojemnikami i maskowaniem – zrodziło się kilka pomysłów na nowe kesze, ale wpierw trzeba uzbierać PLNy. Hitem wieczoru była postać (przez jednych uwielbiana, prez innych znienawidzona) samego Silesian Reviewer!

Także i dla nas znalazł chwilkę na zamienienie paru słów. Czas na rozmowie umilili nam także: EUzebiusz28 (gorąco pozdrawiamy – Woodów pilnowaliśmy ;) ), baciak (pamiętam wszystkie obietnice), Piolkulu (było miło znów spotkać), asusik666, bartas.pl, sadekgorzno, zabucha, grazkami, Murazor, Lady Murazor (ta para zaprasza na kwietniowy event do Krakowa) i wiele innych osób, których to z nicków niestety nie pamiętamy. Z braku czasu nie wszystkich udało się poznać, tych których poznaliśmy a nie wymieniliśmy serdecznie pozdrawiamy! Na evencie nie tylko można było siedzieć, pić, jeść, jeść, jeść, jeść, gadać, gadać, gadać, gadać… ale można było również pograć w gałę, czy postrzelać z łuku! Udało nam się także podjąć jednego z największych i najciekawszych keszy jakie dotychczas znaleźliśmy.
Kesz był tak duży, że my zmieściliśmy się tam ze spokojem, a bez problemu weszłoby jeszcze kilka osób! Super!!! Takiego patentu jeszcze nie widzieliśmy. Wyobraźcie sobie, że pierwszy raz "baliśmy się" zajrzeć się do kesza - hahaha!
Event był naprawdę rewelacyjny. W przyszłym roku tutaj wracamy - nawet gdyby obok organizowany był HIPER-MEGA-GIGA-EVENT my przyjeżdżamy na 6 Karkonoski i wszystkim go polecamy.

Agnieszka i Arek (Suavis & Jarod)