Przejdź do głównej zawartości

GEOpyra piknikuje w Forcie

Tym razem sobotnie popołudnie zaplanował nam poznański geokeszer duck-alePL. Na Piątkowo o godzinie 15.00 nadciągnęło całe stado wygłodniałych (w przenośni i dosłownie) skrytkoszukaczy. Twórca Eventu zorganizował go na jednym z poznańskich fortów Twierdzy Poznań, ściślej na obiekcie oznaczonym symbolem Va. Skoro  byliśmy i widzieliśmy a są tacy co nie zaznali tej przyjemności, to w dwóch zdaniach przedstawię historię tego miejsca:

"Obiekt oryginalnie nosił nazwę Zwischenwerk Va i był jednym z 18 fortów wchodzących w skład Twierdzy Poznań. Znajduje się na jednym z północno-poznańskich osiedli, tj. oś. Bolesława Chrobrego. Zbudowany został w latach 1887–1890. Fort otrzymał nazwę Bonin na cześć Eduarda von Bonin. W 1931 zmieniono patronów na polskich a Fort Va otrzymał imię generała Ludwika Mierosławskiego. W nocy 13/14 lutego 1945 podczas bitwy o Poznań, oddziały 246 pułku piechoty szturmowały trzy poznańskie forty, m.in. fort Va... cdn."

Nie ma to tamto. Dość wojny. Wracamy na event. 


Myślałem, że w pierwszej kolejności geopyrowicze wezmą się za kiełbę i inne dobra. Pomyliłem się. najpierw postanowili zwiedzić labirynt i przejść w samo(a) serce fortyfikacji. Mieli zwiedzać około 20 minut a przebrnięcie korytarzy i wysłuchanie opowieści przewodnika zajęło im bez mała 1,5 godziny (!!!). Nie zrelacjonuje opowieści Pana Oprowadzacza bo mnie tam nie było. Tym co o forcie wiem podzieliłem się z Wami kursywą. Dobra lekcja SzalonejHistorii i świetny hart ciała, sądząc po trzęsących się po wyjściu z czeluści keszerach. Myślę, że ze środka fortu wygonił wszystkich głód dóbr wszelakich pod uginającym się stołem, kije czekające na nadzianie kiełbas i inny rodzaj głodu. To niewątpliwie głód spotkania i niekończących się pogaduch o tym co nas spala czyli geocachingu. Ten przebił wszystkie głody.

GŁÓD nr 1, zwany żołądkowym. Na stole można było znaleźć wszystko czego dusza zgłodniałego keszera zapragnie: smalec z kamionki (od zaprzyjaźnionego rzeźnika), ciasta domowej roboty (z tego co wiem Aleks też miał swój wkład, przesiewając mąkę), kawa, sosy własnego wyrobu, ogóry w wielkim słoju,  napoje i pyszny chleb. Jednym słowem uczta dla oczy i pustych brzuchów (po drodze jeszcze zadowolone kubki smakowe).

GŁÓD nr 2, zwany geokeszerskim. Z tego co się rozejrzałem i umysł zarejestrował na event przybyło około 50 ludzkich stworzeń i dwa psie. Czyli pokaźna gromadka urwisów. W prezencie od Organizatora, z koszyczka, każdy otrzymał okazjonalnego drewniaka, którego wypalono w ilości 55 sztukasów. Unikat kolekcjonerski wzbogacił nasze eventowe drewniaczki jako 21-szy z kolei. na uwagę zasługuje niewątpliwie logbook oryginalnego pomysłu zrobiony z ... nieważne z czego bo prezentował się jak fort, który ma wszystkie forty pod sobą. Nazwijmy go umownie logAGDbookiem. Czwórka GEOpyrowiczow pod wodzą Valentinazerodwa udała się podjąć spoczywającego w pobliżu kesza poświęconego właśnie temu miejscu. Bardzo cieszy również to, że udało się ugościć również keszerów, którzy nie zawitali do tej pory na żadne ze spotkań. Mamy nadzieję, na ich kolejną wizytę przy okazji zbliżających się wydarzeń.


Może jeszcze dwa słowa w ramach uzupełnienia historii tego miejsca:

"...Podczas bitwy o Poznań Fort poddał się ostatni - po 12 godzinach."

My po trzech. Ale jakich!!!! Dziękujemy całej rodzince Aleksa za takie nas ugoszczenie a kto nie był ten ma czego żałować. Więcej takich spotkań (mamy już nawet pomysł!!).

Ps. Miejsce to jest jest mi doskonale znane od lat 80-ych, gdyż jam wychowan w okolicach. Jednak zwiedzałem je wtedy w zupełnie innych celach i odmiennych okolicznościach bo o keszach, GPSach i komórkach wtedy jeszcze nikt nie słyszał. O internecie nie wspomnę.

za tydzień zwiedzamy COŚ w Koziegłowach
 udash
 sześćdziesiątydziewiąty