Przejdź do głównej zawartości

Krótka historia o tym, jak geocaching ratuje życie.

Pora już późna, ale muszę z Wami podzielić się pewną historią, która zdażyła się naprawdę. Miała ona miejsce dziś (niedziela, 29 marca). Sielskie, spokojne popołudnie u rodziców w domu w Murowanej Goślinie. Po obfitym obiedzie i kawie postanowiłem rodzicom opowiedzieć o naszym nowym Travel Bugu. Zostawiłem go w samochodzie, więc chcąc pokazać jak on wygląda i opowiedzieć o tym, jak podróżuje od skrytki do skrytki przywdziałem trzewiki i dziarsko maszerując przez ogród słuchałem wiosennego śpiewu ptaków. Pomyślałem - ale cudownie tu jest, przyroda budzi się do życia, można się prawdziwie zrelaksować! Zbliżam się do auta i widzę błękitny dym - myślę sobie - Ci sąsiedzi są naprawdę dziwni, nawet w niedzielę wypalają trawę i (co gorsza) palą ją razem ze śmieciami! Chcę otwierać auto a moim oczoma zza rogu ukazują się kłęby dymu i płonące drzwi od drewutni wujka, które sąsiadują bezpośrednio z jego garażem i garażem taty - także drewnianym, starym i krytym papą (tata ma brata bliźniaka, mieszkają w tym samym domu, nasze działki graniczą ze sobą, tak samo garaże). Nie namyślając się długo pobiegłem po niego krzycząc "Pożar! Pali się! Szopa się pali!" W ciągu 30 sekund cała rodzina była już przy płonącej szopie, nie było wody pod ręką, więc wyciągnęliśmy płonący śmietnik, który okazał się zarzewiem ognia (nigdy nie wrzucajcie nawet letniego popiołu, tlił się 6h zanim zapalił śmietnik), w ruch poszły deski, piasek i inne płaskie przedmioty będące pod ręką by stłumić ogień. Udało się. Tym razem się udało, choć drzewo kominkowe ułożone było po sam dach 10 cm od śmietnika, nad drzewem papa, a obok smary, oleje, 2 samochody. 5 minut później moglibyśmy już nie zdążyć wyprowadzić aut. Widziałem jak płonie samochód i to nie raz, więc po 5 minutach nie zostaje już nic poza szkieletem. Może to nie Travel Bug, może to nie Geocaching, może to tylko zbieg okoliczności. Może. Jednak ja zawsze będę miał w pamięci, że to hobby uratowało mojej rodzinie cały dobytek. A tym samym jednak w jakiś sposób życie.


Dobrze się złożyło, dobrze się skończyło. Jestem wdzięczny - na chwałę Pana rybka dodana ;)