Przejdź do głównej zawartości

Geopyry w Warszawie

Sobota, 5 grudnia, jeszcze przed świtem wyruszamy w czwórkę z Poznania do Warszawy. Ekipa w składzie Suavis & Jarod, Boann i 1/7 PGC-Team czyli ja :-) 
Głównym celem naszej wyprawy była Mikołajkowa Giełda PWG, spotkanie zorganizowane przez prężną grupę keszerów Geocaching Warszawa, mela.bruxa oraz TeamWawaSP11.

Po drodze nadarzyła się okazja, aby złapać kesze w województwie łódzkim, więc mieliśmy szybki, ale bardzo przyjemny spacerek po Łowiczu. Potem wpadło jeszcze kilka keszy w Ożarowie Mazowieckim (no bo jak się nie zatrzymać i nie podjąć kesza o nazwie POZNAŃSKA kapliczka?). O dziwo na event udało nam się dotrzeć na czas. 

Na miejscu czekała już na nas grupka młodych ludzi, którzy dzielnie obsługiwali Kancelarię Świętego Mikołaja.


Każdy oczywiście musiał wbić się lub wpisać do oryginalnego logbooka.



A potem.... oj działo się, działo!! Fanów drewniaków nie brakuje. Na miejsce przybył tłum lokalnych keszerów i gości ze wszystkich stron Polski (i nie tylko).




Jak widać szał drewniaczkowy opanował zarówno "starych wyjadaczy", jak i "świeży narybek" :-))



Sposób prezentacji kolekcji i drewniaków na wymianę też był różny :-))




Czesi przyjeżdżają na giełdy ze.... skrzyniami. Jak myślicie kiedy my będziemy tak jeździć? :-P
I żeby nie było wątpliwości - to były tylko duble na wymianę.


Humory wszystkim dopisywały :-)


Gdy już wszyscy ze wszystkimi się powymieniali (albo przynajmniej tak im się wydawało ;-)) przyszedł czas na Loterię Mikołajkową. Każdy z uczestników po wpisie do logbooka otrzymał los, który wziął udział w losowaniu. Do wygrania było mnóstwo mniejszych i większych gadżetów geocachingowych. Nam udało się wygrać jeszcze kilka drewniaków!

Event był bardzo intensywnym czasem wymian, rozmów, targów, w wyniku których nasze kolekcje powiększyły się o kilkadziesiąt nowych wzorów. Idea spotkania bardzo zacna! Mamy nadzieję, że tego typu wydarzenia wpiszą się na stałe w kalendarz eventów w Polsce.

Po Giełdzie trzeba było trochę odpocząć, więc ruszyliśmy w teren po kesze zlokalizowane na Ursusie. W planach mieliśmy jeszcze drugi event - Geomikołajki 2015, więc trzeba było wykorzystać owocnie czas, jaki nam do niego pozostał. Odpaliliśmy mapę i zgarnialiśmy po kolei wszystkie tradycyjne kesze, które pojawiały nam się na trasie, specjalnie nie wczytując się w podpowiedzi i skalę trudności terenu. I.... mieliśmy jedną małą niespodziankę :-)) Podjeżdżamy do kesza Odlewnia, czytamy podpowiedź "four meters high and magnetic". Czytamy jeszcze raz: "four meters high"????
No tak - trudność terenu 4,5 wszystko już wyjasniła. Zlokalizowaliśmy potencjalne miejsce ukrycia, ale co dalej? Wszyscy w płaszczykach/kurteczkach eventowych i butach raczej na keszowanie miejskie. Ale dla Suavis nie ma rzeczy niemożliwych :-))




Dotlenieni, pełni wrażeń i głodni dotarliśmy na drugi event Geomikołajki 2015, którego organizatorką była jonash2202. Na spotkanie przybyła również spora grupa geozapaleńców. 


Event odbył się w pizzerii. Jak już pisałam byliśmy głodni, więc zamówiliśmy co nie co :-)))


 

Śmiechu było co niemiara, bo aż TAK głodne z Boann nie byłyśmy, ale... tak to jest, jak się nie czyta uważnie i do końca :-P

Po konsumpcji odbyło się losowanie mikołajkowych prezentów, które zostały przyniesione przez uczestników eventu i wrzucone do wspólnego wora. Boann była chyba bardzo grzeczna, bo przypadł jej w udziale chyba najcięższy i największy prezent :-) Mamy nadzieję, że już niedługo zrobi z niego pożytek w Poznaniu :-D


Po wyjściu z eventu złapaliśmy jeszcze jednego EC, z czego osobiście bardzo się cieszę.
Do Poznania wróciliśmy baaaardzo późną nocą, ale za to pełni wrażeń i z bardzo pełnymi brzuchami ;-)

Wielkie dzięki dla wszystkich osób, które przyczyniły się w organizację tych spotkań, w których mieliśmy ogromną przyjemność uczestniczyć!