Przejdź do głównej zawartości

Morsowisko II


Długo oczekiwane spotkanie kończące rok 2015 odbyło się 27 grudnia w Biskupicach pod hasłem Morsowisko II. Po tegorocznej serii kilkunastu eventów Geopyry znów połączyły siły by spotkać się z Wielkopolskim Klubem Morsów ALASKA i pobawić się wspólnie tym razem Ich pasją. Przygotowania trwały już od dłuższego czasu. U mnie polegały głównie na wciągnięciu kolejnych "chętnych" do zamoczenia dupska w pluspięciustopniach i ustaleniu kilku szczegółów. 10.15 otwieramy event w obecności chyba tylko Marka Szurkowskiego robiącego cyklicznie za wodzireja. Morsów ani widu... Po kilku minutach, wychodząc zewsząd, zapełniły plażę mieszając się z nami. Frekwencja jak widać będzie za chwilę dopisała i to bardzo. Rzekłbym "nadwyraz" liczna ale nie wiem jak się pisze "nadwyraz".

 Kogóż jam nie spotkał: Valentin02 i Ankorn - doborowa ekipa, Kristovxx, Klimol z Samirką (Klimol to ten Pan w stroju Reslera), PiotrMichał z Dafką (kończył dzisiaj 50 lat a życzymy kolejnej!!!), Xiankowaty01, JolekKa (chyba pierwszy event - graty!!) i bartas.pl.
Zjawił się dawno nie widziany Ejber 82 (wracaj już wracaj), TomekZy, AdMacd, Falbi z Sharkiemsiedzemdziesięcioszóstym (dzięki za pomoc logistyczną bo sam bym nie ogarnął), Dado ze Skawiny (czujny jak ważka jeśli chodzi o przyjeżdżanie przez Poznań "kiedy akurat eventy" co bardzo doceniamy), escaper_poland (tym razem bez roweru), Mstachul i Dorotka (dzięki za woody), kompletne Aune92Team, zabucha (w logach wahanie ale na miejscu), karolina9, kms141, Boann z kompanem, Gammera (boski Gammi w boskich nausznikach), Leito wraz z 87kari i Jej mamą, PGC-Team (obecni wszyscy z Juniorami i Prinecssą!!!), zjechał Kalisz bo i Zibi (zwany Marinare) i HappinessKP.
Ponadto udział wzięli: AgaZ78, Kriss_33, GeoZubry,  me_who1337, Wishmaster, Geograbki, rodzice FK69 (oraz sama Ona polewając wszystkim zupę w przerwach pomiędzy kąpielami), i moja MatkaTeresa. Hacząc o Teresę przypomniało mi się, że mam brata - Wantsky był również by z Morsowiska udać się znów w daleki świat. Powodzonka. Przybyły również nasze dzieci Zuza, Tymon i Dawid. Drugie tyle ferajny stanowiła niezwykle zgrana i zorganizowana a wcześniej wspomniana ekipa z WKM Alaska.

... i tak się schodziliśmy i schodziliśmy...

Osobne dwa słowa dla  ekipy warszawskiej z SMS Skubianka: 79gosia z mężem i Barbarra z Alkiem. Wyjechali wcześnie z Warszawy żeby zobaczyć czy takie rzeczy dzieją się na serio czy na ula. Wstali pewnie tak wcześnie jak Sadek jadący z drugiej a właściwie pierwszej stolicy Polski czyli Górzna wraz z osobą TOWARZYSZĄCĄ. Zawsze będziecie mile widziani. Posiłki nadciągnęły również z okolic Nakła - pozdrawiamy Danimaka. Mam nadzieję, że tym razem wymieniłem wszystkich.

Na początku wjechał tort.  Zasadniczo dwa. W zasadzie to nie torty a torto-ręko-arcydzieła. Baaaaaardzo dziękujemy Suavis i Jarodowi (również teraz jak i zawsze obecni) za połechtanie naszych podniebień i tak odjechany poczęstunek. Ludzie płakali jak jedli, że kiedy zjedzą to ich już nie będzie a rozkrawanie przerywano mi trylion razy żeby jeszcze raz zapozowały do zdjęć. Brawa!! W międzyczasie rozdawaliśmy uczestnikom pamiątkowe woody zrobione specjalnie na drugą edycję naszej imprezy. Myk, do zbiorów! Zamiast proporczykami wymieniliśmy się z Morsami termosami - dziękujemy za pamięć.
Po kilku chwilach przemiłe pogaduchy wszystkich ze wszystkimi. Wielka szkoda, że nie można się tak nagadać na zapas a czas jak głupi umyka. Postuluję zrobić event 5cio godzinny.
Co następuje: szybka ewakuacja do lasu w celu zrzucenia odzienia wierzchniego i rozgrzeweczka prowadzona pod fachowym okiem instruktorki Doroty. Chłopcy (szczególnie) wesoło uczestniczyli w rozgrzewce. FK69 coś mówi, że z rozkoszą ale ja Jej nie wierzę.
Robiło się coraz cieplej i cieplej aż w końcu wodzirej dał znak, że temperatura wewnątrz osiągnęła poziom wrzenia i natychmiast należy spuścić trochę pary w lodowatej wodzie jeziora. Zasyczało, zaiskrzyło i wszyscy za pozwoleniem prowadzącego a za namową Starych Wyg zaczęli sobie głośno krzyczeć pochlapując się w wodzie i zanurzając po cyc naprzemiennie. Na plaży ciepło i bez zbędnych dreszczy. Nie dość, że zdrowo to jeszcze ciekawie (będą jeszcze zakwachy koło wtorku rana albo i nazajutrz). Dla mnie BOMBA!!

Wkrótce po wyjściu na brzeg a właściwie w czasie ubierania, wszystkich nas ogarnął wszechwładny głód po czym rzuciliśmy się do stołów. FK69 i ja z na wydawkę. Torty, ciasta, gorąca herbata, smalec, chleb, ogóry, zupy, nalewki, szampan i kiełba z ogniska. Do syta i pod dostatkiem. Dziękujemy wszystkim, którzy się przyczynili i mamy nadzieję, że konsumującym smakowało!!


Powyżej: Klimol staje w szranki i konkury.
Poniżej: pewien Jegomość stawiający pierwsze kroki w morsowaniu.


Natomiast poniższe zdjęcie w dość niekonwencjonalny sposób pokazuje jak wykonywane jest zdjęcie konwencjonalne pokazując przy okazji nasz liczny tabun.Konwencjonalnego jeszcze nie posiadłem.


 Poniżej: tzw. "pełna krasa" czyli nowicjusze pod batutą Marka Sz (żółty kapelusz).



Miło było Was wszystkich spotkać i w tym gronie (choć zabrakło kilkoro) podsumować w ten sposób miniony 2015-ty. Tym, którzy nie  byli pozostaje zalogować uczestnictwo za 12 miesięcy. Mam nadzieję, że przyszły będzie równie obfity w atrakcje co ten. Życzę Wam od groma znalezisk w zdrowiu i bez zbędnych trosk.

Eventowy rok można chyba uznać za zamknięty.


to wszystko co zarejestrował nasz logbook
za obecność kłaniam się w pas
udash69

Ps. oczywiste, jeszcze obecny Wielebny
- łącznik pomiędzy naszymi światami