Przejdź do głównej zawartości

Najazd na Inków.

Zaczęło się od tego, że Leito76 jechał na lotnisko do Gdańska. Niestety nie mógł mnie od rana zabrać, ponieważ człowiek zobowiązany jest pracować a On wybywał o 10.00. Pomyślałem, że po tyrze wsiądę w pociąg do Inowrocławia a kolega zgarnie mnie wracając. Koło 10.00 również zadzwoniłem do PGC-Team informując, że się wybieram. Zagaiłem również Ejbra, że szukam kompana do podróży pociągiem w jedną stronę a Leitowozem w drugą. Powrót na chawirę, szybkie pakowanko, zapasowy PowerBank w kieszeń, woda, gazeta do pociągu i naprzód: pod osłoną nocy napadam na Kujawy!!!


Zacząłem keszowanko o 17.00 od strony południowej mają w perspektywie przed sobą około 5-ciu godzin beztroskiego łażenia od kesza do kesza. Park "Solanki"- 15 skrzyneczek, chyba 1 DNF i parę kilometrów w nogach. Muszę zabrać Misię (FK69) wiosną na wypad rowerowy w tą okolicę. Z buta ciężko zrobić to co by się chciało a rower stanowi zajebiaszczą alternatywę. Piszę o tym dlatego, że Park po którym spacerowałem dobre 2 godziny musi świetnie wglądać za dnia a ja zapodawałem w totalnych ciemnościach. Chwilowo urzekł mnie mnogością iluminacji, przestrzenią i kilkoma ciekawymi obiektami na jego terenie. Najciekawsze oczywiście tężnie, wieża i przepust wodny z keszem o trudności 2,5 / 3,5 (co robiłem w środku rury pod drogą w głuszy, ciszy i z duszą na ramieniu to ja nie wiem). Wrócimy tu z Misią koło kwietnia.


Po skończeniu Parku "Solanki" obrałem kierunek Centrum.
W tzw. międzyczasie odezwali sie J&M z PGCTeam, że są już na miejscu, ładują się w hotelu (?!?) i zaraz wypadają na miacho. Idąc na spotkanie z Nimi strzeliłem kilka pojemników i dotarłem do serii "Krwawa niedziela". Tam też spotkałem te dwie uśmiechnięte twarze. W dalszą drogę wyruszyliśmy już wspólnie. Pogadaliśmy, pokeszowaliśmy a w okolicach rynku rozdzieliliśmy się: ja w kierunku Leitowozu bo telefonicznie poinformował, że nadciąga z kierunku Gdańska, Oni w kierunku PGCwozu, który zaparkowali pińć przecznic dalij. Gammery, Ejbra, Kristovxx i tw. Kulupa zjechali na Inek około 22 i zgarnęli do 4.30 51 sztukasów (szacun chłopaki, że Wam sie chciało). Szkoda, że Was nie spotkaliśmy.


Wracając do Poznania upolowaliśmy z Leito jeszcze 3 sztuki i dzień zakończyłem na wyniku 34.  Trzeba wrócić do Misi bo się niepokoi. Kolejne miasto, kolejny wyjazd tym razem inaugurujący rok 2015. Koniecznie trzeba tam wrócić.Na wsch od Inowrocławia jest piękny keszotrail na 31 skrzynek a w samym mieście zostało mi jeszcze koło 60 sztuk, więc jest po co grzać z Poznania. Dobrze, że keszerzy z Ina dbają o teren, DNFów mało, co ważniejsze pokazane. Idealny wypad na dwa dni lub jeden ale waleczny.

Ps. dzięki Misiu za błogosławieństwo. Wantsky głowa do góry. Teren jest nie do ogarnięcia na raz.